
Ostatnio czuję, że moje życie przypomina film klasy B – pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji i absurdalnych sytuacji. Od przypadkowych spotkań z dziwnymi postaciami po nieustanne problemy, które wydają się wyjęte prosto z taniego scenariusza. Zastanawiam się, jak nadać temu chaosowi sens lub przynajmniej znaleźć sposób na lepsze radzenie sobie z tymi "filmowymi" momentami. Czy macie jakieś rady lub strategie, które pomogłyby mi ogarnąć ten bałagan? Każda wskazówka będzie na wagę złota!